Ballada o Baronie, Niedźwiedziu i Czarnej Helenie
Na Myśliwieckiej przy Czerniakowskiej
Jak w Łazienkowske się wjedzie
Mieszkali sobie stworzenia boskie
Baron z prawdziwem Niedźwiedziem
Chodzili sobie w lato upalne
Na Agrykole zielone
Takie dwa byty transcendentalne
Niedźwiedź z prawdziwem Baronem
Niedźwiedź miał trochę miodu na paszczy
A Baron oczy przekrwione
Bo żywot wiedli strasznie hulaszczy
Niedźwiedź z prawdziwem Baronem
I przehulaliby cały pałac
Wszystko by zżarła gangrena
Gdyby za twarz ich nie przytrzymała
Pewna brutalna Helena
Czarna Helena hoduje bluszcza
Sadzi begonie w donice
Tylko na stadion nikt jej nie wpuszcza
Bo się jej boją kibice
Czarna Helena ma dużo wdzięku
I innych zalet ma parę
Wianek na głowie badylek w ręku
A przed nią bieży o wczarek
Słuchajcie ludzie ballady mojej
Co już skończona jest prawie
Mieszkają sobie zgodnie we troje
Na Myśliwieckiej w Warszawie
Czy ciepła wiosna i kwitną kwiaty
Czy mokra jesień ponura
Baron prawdziwy Niedźwiedź wąsaty
Oraz Helena Wichura