100 linijek wkurwienia 2
[Zwrotka 1]
Znowu piszę tracki,ostre wersy lecą co sekundę
Twoją dupkę mam za kurwę,sorry,że w pokoju burdel
Dlatego do mnie przyszła,znowu mi szczekają kundle
Czekam na zarzuty wtórne,że Filipek i ogólnie
Co raz częściej się zastanawiam,o co w ogóle jest ta gra
Ciągle napierdalam okrążenia,bo dobrze znam się na lapsach
Ty znowu na psach,bo chujowo grasz tu
Nic się tu nie zmienia i dalej niedobór zdań masz
Nie wiesz o co tu biega,każdy się wjebał w szok
Nikt się nie spodziewał,że zrobię kolejny krok
Analizuje lepiej niż Jacek Gmoch,to moje pandemonium
Każdego obracam w proch,moje prywatne krematorium
Jarasz się więc stoisz w ogniu,spalam Cię wchodzę na podium
Tracę węch,lecz czuje odium,kalasz się więc skończ już gościu
Dobrze wiesz,że wejdę raczej,poczekaj,aż jebnę z rapem
Chętnie sobie przejmę papier,flamem se toruje trasę
Wyglądasz na rzadką rasę,marzy Ci się banknot czasem
Wyjebane mam na prasę,strażak sam pożary gaszę
Ty w końcu chciałbyś gażę,ale nie za to co grasz
Nie za to co we łbie masz,z Króla Lwa,nie jedną skazę
Ja się nie obrażę,jak się nie starasz w to wkładać pracy
Chodź to Ci pokażę synku,jak się napierdala trapy
Chciałem pierdolić etaty,ale wciąż tu ósma szesnasta
Jestem hasla,hasla,na majku pierdole Twoje staty
Ta Twoja dupka,jest jak wolny internet w sumie
Cały czas mnie wkurwia i jeszcze wolno się ładuje
Nie mów,że tego nie czujesz,jadę sobie bez ogródek
Buduje swój wizerunek,potem hajs,najpierw szacunek
Zobacz jak tu sune,wciąż walczę o trochę hype'u
Wszystkie zwrotki jakby na auto tune,nie ma tu fałszu
Dziwny masz twarzy wyraz,nie licz już na szczęścia łut
Nawet bez pianina,zobacz napierdalam tu jak z nut
Nie ufaj idiotom i nie pytaj się więcej po co
Moja nawijka jak proton,bo co raz bardziej jest na plus
Niektórzy już leżą w trumnie,rozważnie podejmuj decyzję
Życie to nie teleturniej,nie zapyta przed każdą czy definitywnie
I gdzie leży prawda,ocieka krew,gdzieś leży ranna
Każdy chciał ją na własność zabrać,co raz częściej uniwersalna
Nie patrzę pod nogi,nie szukam tutaj żadnej zapomogi
Była mi dorobiła rogi,więc nie dziwię się,że widzą we mnie diabła
Każdy chce trafić do radia,ale każda zwrota marna
Przerzucają cyrki na pendrive'a,bo co drugi tu zgrywa klauna
Moja nawijka łatwopalna,przekraczam kolejne stadia
Stara szafka,trzy koce,to kurwo moje studio nagrań
Spaliłem białe flagi,że się nie poddam wiem to
Nie straciłem odwagi,dodatkowo zyskałem pewność
Dopiero skończyłem EPkę,już projekty następne w planach
Patrzą na to niechętnie,a ja chętny na kolejny zamach
Tak sobie rap nakurwiam,Ty znowu krap na studiach
Łaków już pełna studnia,robię sobie trap bez studia
Piłka nad wyraz krótka,dla Ciebie przekmina trudna
To nie mój problem chuj tam,wejdź sobie na Genius kurwa
Znowu jakaś pizda smutna,płacze że go rzuciła dupka
Przecież jej kupywał futra,rzucił nawet dla niej swój rap
Ale czego chcieć od szlaufa,okręciła wokół palca
Na dodatek stawiała się naokrągło jak Rotunda
Ja chcę tutaj nowego merca,już nie długo w swoich kręgach
Będę uchodził za zboczeńca,kiedy wykorzystam potencjał
Moje życie to serial w częściach,teraz następuje dalszy ciąg
Trzymam szansę mocno wierz mi,już jej nie wypuszczę z rąk
Wkroczyłem na dobry tor,czuje,że to moja kolej
Weź mi polej,bo ciężko będzie wytrzymać to na trzeźwo
A Ty znowu na psach,albo co gorsza znów na psach
Bo sąsiad z dołu moje rapy puszcza na maksa
Dlatego wkurwa masz,bo nie robisz nic,dziś
Oprócz tego,że znowu mi na nerwach grasz
Siejesz postrach tam,jesteś zbyt nerwowy
Mądrzysz się w postach,tylko bo jesteś anonimowy
Gadka znów ta sama,napierdalam do rana
Te rapy,w Twoim przypadku sukces to fatamorgana
Dobrych linii mam w chuj znów,sto linijek wkurwu
Ziomek mówi,że jestem wieśniak,bo robię znowu gnój tu
U Ciebie cały czar prysnął,bo szukałeś wygód
Powiedz jak chciałeś zabłysnąć,paląc się ze wstydu
Ja palę się do przygód i walę ich do porzygu
Nie chcę już żadnej laski,no chyba,że dynamitu
Walczysz o Pradę za muzykę,ja o prawdę,życie przez muzyke
Jedna literówka a zobacz jaką robi różnice
Nie wiem co mam w psychice,bo trochę wyprana
Przystosowana do strzelania wrogom w potylice
Bez zawahania,będę pociągał za spust
Będę przeciągał nóż,po gardle aż zgaśnie puls
To spełnienie moich snów,czuje jak gaśniesz już
I nim zaśniesz,zobaczysz jak się rodzi nowy król
Muszę sobie znaleźć dziewczynę,zanim zdobędę hype
Później nie będę wiedział,czy leci na mnie czy na hajs
Kurwa taki świat,odda Ci się każda cipa
Jak zobaczy zdjęcie na którym się kąpiesz w plikach
Moje pliki trzymam na razie na dysku a nie w gumce
Lecą na nie ziomki,bo są w mp trójce a nie w recepturce
Ja chcę w końcu zgarniać kwit,chuja warta prawda ich
Wraca właśnie karma dziś,życiodajna jak plemnik
Mam was na widelcu,to nie znaczy,że pozjadam
Cały czas stoicie w miejscu,a mi kurwa nie wypada
Jeszcze nie wiesz co kroje,granicę przekraczam
Nie jestem doktorem,a znowu leczę kaca
Nie będę Cię nawracać,ja chcę was przewracać
Nie będę się zataczać,jak kolorowi chłopcy na lapach
Doprowadzę do tego na Olisie,to nie będzie łatwe
Moje płyty będą otwierać,tworzyć i zamykać stawkę