Larwa
Na śliskim bruku w Londynie
We mgle podksiężycowéj białéj
Niejedna postać cię minie
Lecz ty ją wspomnisz struchlały
Czoło ma w cierniu czy w brudzie
Rozeznać tego nie można
Poszepty z Niebem o cudzie
W wargach czy piana bezbożna
Rzekłbyś że to Biblii księga
Zataczająca się w błocie
Po którą nic nikt już nie sięga
Iż nie czas myśleć o cnocie
Rozpacz i pieniądz dwa słowa
Łyskają bielmem jej źrenic
Skąd idzie sobie to chowa
Gdzie idzie zapewne gdzie nic
Takiej to podobna jędzy
Ludzkość co płacze dziś i drwi
Jak historia wie tylko „krwi"
Jak społeczność tylko „pieniędzy"