Anonimowy Motocyklista
013 rok słońce z deszczem przejdźmy temat
Było w sumie już minęło i niech tak pozostanie (ona)
Przeszukując jego rzeczy
Spogląda na motocykl mówi tak nie miało być
Czemu anioł nie nadążył złapał za szyję los
W rodzinę duży cios ale wróćmy parę dni
Kiedy pucował swą hondę doczyszczał jej plastiki
Nagrywał z nią filmiki typu zejścia na kolano
Wszystko było ponad proste wszystko miało jakiś cel
Oczywiste kiedy przybywało widzów w sieci znany
Obeznany jego honda częścią serca
Jego ksywe na tych pętlach powtarzał już nie jeden
Rocznik 94 popatrz a tyle wiary w siebie ej wstając
Rano z wyra przecierał błękit oczu strój na sobie
Kask na głowie sterczą nad nim aniołowie
Matka pyta a śniadanie? Mamo później odpowiada
I tak to było co dnia dla innych monotonność
A dla niego człowiek wyjazd z codziennego otoczenia
Motocykl jego słońcem oświetlał ciemne chwile
Motocykl jego ojcem prowadził do sukcesu
Wiemy to czujemy brat bo tak samo tym żyjemy
Kochał hondy przyśpieszenie przy tym dominatora
Nie kończący się krajobraz z chłopakami te wypady
Niedzielne winkle zejścia i treningi do zmęczenia
A miał na to w chuj zajawke wiesz nie zbicie się tym jarał
Tak wyruszył gdzieś po zmroku kończąc wiersz o motocyklu
Ej zacięcie widać w oku a to miała być przejażdżka
Bo inaczej by nie zasnął a rodzice odradzali
On nalegał ej naciskał dostał jakieś 20 minut
A co dalej to jest proste czysta matematyka
Jedynka ej dwójka odcięcie trójka ta czwórka odcięcie
Piątka skupienie tłoki chodzą jak szalone
A on spełniał swe pragnienie gdybym był jego aniołem
Zapewne bym nadążył ale jestem tylko widzem
Głupim narratorem nie wiem jakie miał zamiary
Ale pędził niczym ninja obok anioł zadyszany
Powoli tracił tempo i wiem too że gdyby to było
Wolniej to prawdopodobnie by wstał ale serce nad rozumem
Nie odpuszcza brat manetki przed nim para znanych winklów
Które opanował nieźle pierwszy pokonany świetnie
Z drugim mogło być tak samo ale wiatr pechowo zgarnął
Troche piasku ej z pobocza zarzuciło dupe hondy
Tak suneli po betonie ale jedna w tym różnica
Bo zabrał go bóg zanim wbili sie w samochód
To ten wiatr za plecami zabrał nam go z marzeniami
Czy to taki był scenariusz wznosze mokry wzrok
Ku górze i szukam odpowiedzi chodż wiem naprawde żyje
Lecz na innej autostradzie tam gdzie lepiej mu sie kładzie
A prędko ej nie wróci bo pisał mi tu dobrze teraz jego bratnie
Serce bije w rytmie mej maszyny stracił swoją szanse w biegu
Panie boże my wierzymy to pomyłka która będzie naprawiona
Jak jego piękna honda jak serce ukochanej która pisze
Ku pamięci mój motocyklisto ty na wieki wieków we mnie
A pasja zawsze w tobie