Gdy Jest Źle
Tutaj gdzie żyje wiesz podłoga jest krucha
I znów jest ten wieczór w którym musiałem upaść
Poczuj smak przegranej
Przegrywając kre serce serce umiera a nadzieja je na rekach niesie
Gdy wszystko spada w dół i łamie się na pół
Z każdą kolejną myślą boje się wykonać ruch
Lecz mam pomoc której nikt mi nie odbierze
To kartka i długopis prawie jak pokój zwierzeń
Kolejna słona łza spływa znów na kartkę
Piszące myśli że te męczarnie są h*j warte
Niby gwiazde nadzieji ona świeci jasno ona sie dalej pali
Gdy inne gwiazdy gasną
Wiem czego nie umię lecz wiem też co potrafie
Jestem mistrzem w przelewaniu smutku na papier
I w kazdym blasku który pada na mnie z gwiazdy
I siedze ja przy biurku wpisujac mysli w kartki
Smutek mam na codzien chlopak nadal jest na kartkach
Co raz czesciej czuje ze ta walka nie jest warta
Nie przestaje na mnie patrzec i sprawia ze placze
Chcialbym zyc normalniee ale tez nie potrafie
Smutek mam na codzień chłopak nadal jest na kartkach
Co raz czesciej czuje że ta walka nie jest warta
Nie przestaje na mnie patrzec i sprawia ze płacze
Chcialbym żyć normalniee ale tez nie potrafie
Pokókj w którym siedze bije totalną pustką
Desperat by krzykną „mamy problem houston"
Jednak ja zamilkłem i wsuchałem sie w serce
Z każdym jego szeptem przechodziły mnie dreszcze
Czułem oddech śmierci na szyi
Jak stała za mną szeptała coś do ucha że bóg chce mnie przygarnąć
Mowiła coś jeszcze lecz juz jej nie sluchalem
Zamilknełem w skupieniu opisujac smutek dalej
Wszystkie zapisane liniki tworza obraz
Widze w nim chlopaka ktory placze co dnia
Nagle chlopak na mnie spojrzal ja caly zbladłem
Spytał: czy wiesz dlaczego wlasnie na ciebie patrze
Ja dalej milczałem lecz zaczolem mocno plakac
Wszystkie łzy spadały na litery w kratkach jesteś tak podobny do mnie
Wiem ze to jest przykre gdy to powiedzial
Rozplakał sie w ostatniej linice
Smutek mam na codzien chlopak nadal jest na kartkach
Co raz czesciej czuje ze ta walka nie jest warta
Nie przestaje na mnie patrzec i sprawia ze placze
Chcialbym zyc normalniee ale tez nie potrafie
Smutek mam na codzień chłopak nadal jest na kartkach
Co raz czesciej czuje że ta walka nie jest warta
Nie przestaje na mnie patrzec i sprawia ze płacze
Chcialbym żyć normalniee ale tez nie potrafie
Każda sekunda sprawia że strach jest co raz większy
Mój pokój zwierzeń staje się niebezpieczny
By każda myśl gdzieś tam błądzi myśli mam tysiące
Mimo ze w to watpie wiem ze bedzie dodbrze
Jestem na granicy wiesz życia i śmierci
Teraz każdy krok staje sie niebezpieczny
Chusteczki sie skonczyly a długopis traci tusz
A mnie coraz to bardziej zacznyna brakowac tchu
Późna godzina pokój wypełniony ciszą
Przeglądam w swojej głowie życie kliszę za kliszą
Przesłuchuje stare kawałki co tam w nich bylo
Co sie w nich zaczelo a co sie teraz skończyło
Nadzieja zaczyna gasnac
Tak dzien za dniem mimo ze chce dobrze nadal wychodzi mi zle
Pukanie do drzwi
Przyszla mi jakaś pomoc
To przyszedł znajomy wiesz z wyciagnieta dlonia
Smutek mam na codzien chlopak nadal jest na kartkach
Co raz czesciej czuje ze ta walka nie jest warta
Nie przestaje na mnie patrzec i sprawia ze placze
Chcialbym zyc normalniee ale tez nie potrafie
Smutek mam na codzień chłopak nadal jest na kartkach
Co raz czesciej czuje że ta walka nie jest warta
Nie przestaje na mnie patrzec i sprawia ze płacze
Chcialbym żyć normalniee ale tez nie potrafie