Groby
To był piękny dzień więc wybrałem się na groby
By raz na jakiś czas kultywować swoje hobby
Napisać kilka słów stworzyć chore przepowiednie
To na cmentarzu chłopak napisałem całe we dnie
Po drodze jeszcze wpadłem do budki po znicze
Poustawiam je w krzyż zawsze na grobie gdy ćwiczę
Fristajle do martwych publiki rap okrzyki
Łapy w górę a tu milczą nieboszczyki
Więc myślę sobie chuj może oddam się lekturze
Muszę wspomnieć tu że zanosiło się na burzę
Gromy z nieba biły nie do wytrzymania
Myślę sobie nie ma co piękna aura do czytania
Biorę w łapy szatańskie wersety
Nikt za nie nic nie daje takiej podniety
Czytam czytam z nieba deszcz leje jak z cebra
Od leżenia na grobie bolą mnie już kurwa żebra
Byłem sprytny wyważyłem drzwi do krypty
Z zawiasów łatwo bo to wrota starych czasów
Patrze biegnie ale ciemno jak w dupie
Przydałoby się światło choćby takie blado trupie
Poszedłem po znicz kurwa zapałki zamokły
Nic se nie poczytam i do tego cały mokry
Niebo płacze deszczem i tak będzie już do końca
Nie ma co chwalić dnia przed zachodem słońca