Retrospekcje
Czasem szkoda łez na ścierwo
Bobik w nerwach kiedyś drogą pewną
Jedno wiem tu wśród szelestu ciągle skrzypi
Jak nalałeś to to kurwa wypij
Mówisz nie to nie te bramy ja w tych nerwach pękam
Kiedyś w stosie zamotany by się podnieść
Kiedyś ona słowo dała by wygodniej
Tu odwrotnie gdzieś mam doby chcę zapomnieć
Mam powieki podnieść kiedy one ciężkie
Od wydarzeń to co kiedyś tylko dreszcze
To co teraz szczerze nienajlepsze
Choć mam wiersze w których pełznę
Chociaż żyję na zawleczce
Wiedz o tym że tą radę dźwigam
Idę z tym co dane idę z tym co tutaj los mi dał
To co kiedyś to muzyka część mojego życia
Wiem potykam i to często
Wtedy jak i teraz nie ma miejsca przykro
Wtedy hałas kłótnia dzisiaj cicho
I dziękujesz za to wszystko że to stykło
Zamazane wciąż pamiętam przez to dyszę
Tracę oddech gdy powraca przerażony budzę nie chcę wracać
Tu ratunek kartka zimnym deszczem który pada
Nadal czuję nadal chcę zasypiać
To co było kiedyś temat który nie wysycha
Jak naiwna miłość wieczna którą tu oddycham
Jak naiwna miłość wieczna którą tu oddycham
W pamięci są dni których nigdy byś nie cofnął
Ile razy siedzisz zapatrzony w okno
Wieją chłodem retrospekcje co przychodzą
Chociaż wcale tego nie chcesz wcale nie chcesz
W pamięci są dni których nigdy byś nie cofnął
Ile razy siedzisz zapatrzony w okno
Wieją chłodem retrospekcje co przychodzą
Chociaż wcale tego nie chcesz wcale nie chcesz
Wiem to boli ta nienawiść wyżera powoli
Zjada zdrowe zmysły dobrych ludzi słabej woli
Potem zapadają w trans potem warczą zaciekle
Bezsensowny skowyt zapętlenia w własnym piekle
Od nich uciekłem chociaż nie składałem broni
By jak najrzadziej czuć ból opuchniętych dłoni
Bo inni przyjdą po nich tej złości nie pokonasz
Zadepczą cię jak bydło spluną w twarz zanim skonasz
To fakty zawsze szedłem z podniesioną głową
Zawsze kułem w oczy czując wilczy wzrok za sobą
Bo robiłem coś dobrze zbyt dobrze to boli
Zjada zdrowe zmysły dobrych ludzi słabej woli
Ja byłem zbyt ambitny dobitny to drażni
Przygotowany tłum do bitwy odważni
To dawało mi siłę więc robiłem to dla siebie
Codziennie odczuć błaznom że ich złość mnie jebie
Minęło i dorosłość dała mocno w dupę
Podarta z dzieciństwa łamie ten wrodzony tupet
Nagle zdajesz sobie sprawę że to wszystko była bajka
To był okres kiedy nawet nie sprawdzałem się na mic'ach
Dzięki Bogu w końcu się podniosłem
Mroczne lata walki zahartowały mój postęp
Nawet gdy mija cię czas bo już wszystko jest stracone
Po każdym dniu stawiaj kropkę i przewracaj stronę
W pamięci są dni których nigdy byś nie cofnął
Ile razy siedzisz zapatrzony w okno
Wieją chłodem retrospekcje co przychodzą
Chociaż wcale tego nie chcesz wcale nie chcesz
W pamięci są dni których nigdy byś nie cofnął
Ile razy siedzisz zapatrzony w okno
Wieją chłodem retrospekcje co przychodzą
Chociaż wcale tego nie chcesz wcale nie chcesz