Katowice
Ziemia to statek
Lecz ktoś raptem
Po nowe życie nową chwałę
Odważnie posterował statkiem
Wprost w oko burzy rozszalałej
Któż z nas na deskach roztańczonych
Nie padał nie miał mdłości nie złorzeczył
Rzadko się trafiał doświadczony
Który zawrotu głowy nie czuł
Wtedy
Wśród wrzawy i zamętu
Od miotającej się hołoty
Uciekłem na sam dół okrętu
Żeby nie patrzeć na wymioty
A był ten dół
Śląską knajpą
Gdzie jam nad szklanką nachylony
Chciał na dno iść nie z całą łajbą
Lecz sam
Pijany
Wyzwolony