Biel całuje biel
Stanął wielki wóz
Na wielki niebie
Noc wstrzymała dech
A tam w dole
My wtulenie w siebie
Rozkosz to nie grzech
Od rosy mokra moja bluzka tuli się
Ną jego koszuli Biel całuje biel
A my tuż obok choć za siódmym niebie już
W sersu świata, tylko siebie czując głód
Noc, noc, noc
Ma piołunu smak
Płoną rany po rozstaniu
W chodnym świetle gwiazd
Nic, nic, nic
Nowa zbudzę się
Łąka z rosy się otrząsa kiedy wstaje dzień
Spojrzał Orion na samotną bluzkę
Gwiazda spada już
Na markotny świat
Na łąkę pustą
Na rozstanie dusz
Jak mogłam wierzyć ze gdy gwiazda spada twa
Właśnie mnie przyniesie utrapiony los
Już ruszył wielki wóz
Już Orion kroczy w dal
Został tylko odciśnięty w rosie ślad
Noc, noc, noc
Ma piołunu smak
Płoną rany po rozstaniu
W chodnym świetle gwiazd
Nic, nic, nic
Nowa zbudzę się
Łąka z rosy się otrząsa kiedy wstaje dzień
Noc, noc, noc
Ma piołunu smak
Płoną rany po rozstaniu
W chodnym świetle gwiazd
Nic, nic, nic
Nowa zbudzę się
Łąka z rosy się otrząsa kiedy wstaje dzień