Tonę
Nie zostawiaj mnie tu samej
Nie przywyknę już
Nie powstanę
Nie płacz więcej, mleko się rozlało
Rękę podaj, choć złamaną
Mową, gestem, myślą, ciałem
Daje znaki, lecz zbyt małe
Lecz zbyt małe
Tonę, znów tonę
A ty patrzysz
I nie mówisz nic!
Wtedy boje, się boję
Że nie warte były wszystkie myśli moje
Noce moje
Przy twoim boku spędzone
Tonę, znów tonę
A ty patrzysz
I nie mówisz nic!
Znów codzienność nas przywita
Szarość dnia
Twoja twarz tak blada
Bez wyrazu i bez barwy
Twoje myśli, twoje wargi
Tonę, znów tonę
A ty patrzysz
I nie mówisz nic!
Wtedy boje, się boję
Że nie warte były wszystkie myśli moje
Noce moje
Przy twoim boku spędzone
Tonę, znów tonę
A ty patrzysz
I nie mówisz nic!