Życie za życie (Gdy skrzywdzisz mnie...)
W upalne letnie popołudnie
Drzewo stanęło nam na drodze
Z jednego pnia dwa drzewa rosły
Przyrównaliśmy je do siebie
Stały miłośnie przytulone
Gałąź z gałęzią przepleciona
Gdzie on gdzie ona trudno zgadnąć
I usiedliśmy tu oboje
By siedzieć tak aż do wieczora
Bo z dwojga jedno się zrobiło
Tak przeminęło dni niemało
A drzewo stoi tak jak stało
Pod drzewem siedzi opuszczone
Żywo-nieżywe moje ciało
Gdy skrzywdzisz mnie to zginiesz