Nie dokazuj
Twoje piękno odcisnęło swoje piętno
Poznałem Cię poczułem dziką namiętność
Zaręczyny zaślubiny szybkie tempo
Domek potomek wszystko prędko
Bo zawsze chciałem mieć prawdziwą damę
Z gładkim licem z sercem jak diament
Choć nasze charaktery nie są tożsame
Kocham twój szalony temperament
Zawsze chciałaś mieć dżentelmena
Więc byłem twoim księciem Wiliamem
Stałaś się wyniosła jak Telimena
I zaczęło to wszystko pachnieć rozłamem
Przystopuj więc kochana odrobinę
Choć nie chcę Ci wydawać rozkazu
Jak Mona Lisa robisz słodką minę
Zejdź na ziemie z obrazu i nie dokazuj
Nie dokazuj nie dokazuj
Przecież nie jest z ciebie znowu taki cud
Nie od razu nie od razu
Nie od razu stopisz serca mego lód
Nie dokazuj niania nie dokazuj
Przecież nie jest z ciebie znowu taki cud
Nie od razu nie od razu
Nie od razu stopisz serca mego lód
Co najbardziej chwyta mnie za serce
Gdy przypomnę sobie lata młodzieńcze
To jak widzisz mnie i płoniesz rumieńcem
Potem nie zdarzało się to już więcej
Damsko-męski dialog nigdy nie kończy się
Myślę że to się nie skończy źle
Że to wszystko kiedyś nie wykończy mnie
Chyba nie pozdrowienia Tobie śle
Piję zdrowie mojej damy gdyś ona
Sprawia że odczuwam dysonans
Z tych przeciwieństw jednak prawdziwie
Rodzi się dramatyczna życiowa harmonia
Wszystko co robić robisz z wdziękiem
Przeżywam z tobą niejedną udrękę
Lecz rano i tak chwytam Cię mocno za rękę
A w radiu grają naszą ulubioną piosenkę
Nie dokazuj nie dokazuj
Przecież nie jest z ciebie znowu taki cud
Nie od razu nie od razu
Nie od razu stopisz serca mego lód
Nie dokazuj niania nie dokazuj
Przecież nie jest z ciebie znowu taki cud
Nie od razu nie od razu
Nie od razu stopisz serca mego lód