Historia Nieprawdziwa

Lat temu kilka blisko zanim czas w prochy rozwiał
Żył gosciu co miał wszystko i o nim ta historia
Miał miłość i bliskośc dom z basenem chate w górach
Na podwórku jak boisko Mercedes i Jaguar
Kochał córkę syna żone która biła pięknem
Miał udziały w kasynach ale potrzebował więcej
Wtedy było inaczej znało się wielu ludzi
Nie raz nie wiedziałeś nawet że właśnie swe ręce brudzisz
Tak było i tym razem bo choć miał już swój sukces
Nadal jarał się hazardem i grał o dużą kapuste
Z tym że na bakier chciał zagrać ostatni największy raz
Wiedział tylko że mafia zagra o taki hajs
Sosu pełne worki pod podłogą domu
Gdzie zaprosił dwóch grających w obstawie bandziorów
Od samego progu oni chcieli tylko zagrać
On nie wiedział że do domu właśnie wpuścił diabła

Różnie bywa w życiu może siedzisz za coś czego nie widziałeś w odbiciu
Może masz już dziecko a wciąż mieszkasz u rodziców
Może gonisz ścierwo i kimasz gdzieś na strychu
Czy rozszedłeś się z panienką czy poszukujesz przygód
Mogłeś przejebać se ciężko u jakiś skurwysynów
Wiem jedno na pewno zawsze mamy wybór
Zawsze mamy wybór bracie

Do wczoraj płynął w kasie niczym w wodzie ryba
A tu w tak nie długim czasie już zaczął wszystko przegrywać
Wpadał do większego gówna z każdym rozdaniem
A wierz mi to nie były kurwa jakieś tam zwykłe szulerki
Znaleźli jelenia co po trzeciej godzinie
Nie wytrzymał ciśnienia pił i ciągnął kokainę
Nie potrafił sprostać temu że był słaby
Więc przegrał wszystko do cna dom furę i udziały
I już nie udawał bo przegrał przyszłość rodziny
Żona pojękiwała jakoś se poradzimy
Nawet jej nie słyszał już przekroczył granicę
Z Zadłużeniem myślał był zajęty piciem
Nie miał już gotówki i to był jego problem
Bo prędzej naciśnie spust niż bedzie żył za drobne
Choć to nie żaden Brooklyn on wyjął swój rewolwer
Nie umiał odpuścić postanowił odwet

Różnie bywa w życiu może siedzisz za coś czego nie widziałeś w odbiciu
Może masz już dziecko a wciąż mieszkasz u rodziców
Może gonisz ścierwo i kimasz gdzieś na strychu
Czy rozszedłeś się z panienką czy poszukujesz przygód
Mogłeś przejebać se ciężko u jakiś skurwysynów
Wiem jedno na pewno zawsze mamy wybór zawsze mamy wybór bracie

Doczekał do rana myśli sobie pomału
Tylko że nie przestawał napierdalać towaru
Wszedł do jednego z ich barów podszedł do barmana
Przystawił mu do łba magnum zaczął zadawać pytania
Przez chwile czuł się mocny gdy terroryzował wszystkich
Lecz po tej chwili nie mocy wycelował w dwie dziwki
W tym momencie się stoczył po strzale zaczął uciekać
Ale nie wiedział o tym że to była córka szefa
Szwędał się do nocy a kiedy był pod domem
To tam czekały bandziory dwóch gwałciło jego żone
I już w samym przejściu wsadzili mu na łeb worek
Skurwysynów było sześciu zabrali mu pistolet
Jeden wyjął kastet drugi trzeci gaz rurkę
Odbierają dzieciom matkę i to pierdolonym hurtem
Największy wyjął skalpel mówi ty jeszcze nie umrzesz
Pozwolę ci patrzeć jak będe ci ruchał córkę

Różnie bywa w życiu może siedzisz za coś czego nie widziałeś w odbiciu
Może masz już dziecko a wciąż mieszkasz u rodziców
Może gonisz ścierwo i kimasz gdzieś na strychu
Czy rozszedłeś się z panienką czy poszukujesz przygód
Mogłeś przejebać se ciężko u jakiś skurwysynów
Wiem jedno na pewno zawsze mamy wybór zawsze mamy wybór bracie

Już się nie obudzi na łóżku leżą dwa ciała
Chyba nie muszę ci mówić jak cierpiała i skamlała
On nie może mówić bo nie może przestać krzyczeć
Dopiero po drugiej kuli dostał w gardło i policzek
Zostawili ciała by znalazła je policja to też dla nich jak
I dla was pierdolony przykład że już nie ma prawa nikt w ten sposób konać
Ale też że nie ma prawa bo zawsze ktoś będzie po nas
Zapalili znicz gdy ich pozbawili życia
Ty do dziesięciu licz przez minutę nie oddychaj
Zamkneły się drzwi i on to dobrze słyszał
Do ciał i kałuży krwi wybiegł syn z ukrycia
I kolejna emocja rozrywała mu serce
Bo wiesz dla takiego chłopca to chyba jest najcięższe
Lecz on rozumiał do końca podniósł trzydziestke ósemke
Która była jego ojca i obiecał zemste

Różnie bywa w życiu może siedzisz za coś czego nie widziałeś w odbiciu
Może masz już dziecko a wciąż mieszkasz u rodziców
Może gonisz ścierwo i kimasz gdzieś na strychu
Czy rozszedłeś się z panienką czy poszukujesz przygód
Mogłeś przejebać se ciężko u jakiś skurwysynów
Wiem jedno na pewno zawsze mamy wybór zawsze mamy wybór bracie

Pewnie jesteś ciekaw co się dalej działo
Czy to był prawdziwy dzieciak czy to wszystko to farmazon
Powiem ci że chłopak dorósł a w dwudzieste urodziny
Miał już więcej wrogów niż królowa kokainy
Rozwijał swe żagle ale ufał też debilom
Miał na bani niezła jazdę nie bał się że go zabija
Kradł niejednym gangiem na dosyć dużą ilość
A dla mnie tak naprawdę umarł ze swoją rodziną
Choć spełnił obietnicę nie był niczego godny
Bo opuścił ulicę i został świadkiem koronnym
Ty nie dowierzasz przez chwilę tamci albo wy tu
Tak się składa jestem synem jednego z tych bandytów
Popatrz się na tytuł i postaraj się zapomnieć
Każde chwilę tego syfu są nieprawdopodobne
Prawo ponad prawa a morał z tego taki
Człowiek nie wie co posiada póki tego nie straci

Most popular songs of Nikone

Other artists of Hip Hop/Rap