Pryzmat (Bonus Track)
[Refren 1]
Jakoś inaczej patrzę już na ten świat
Zmienia odbicie się, a te same szkło w lustrze
Dzisiaj ubrałem dobrze znany mi brak
Wychodzę w miasto w starej zmechaconej kurtce
Zwolnijmy czas, bo nie ma za czym już gnać
Przez ilość bodźców zmieniamy się co sekundę
Spokojny spacer po skrajności, gdzie wiatr
Tak od niechcenia zmienia kreację w destrukcję
[Zwrotka 1]
Odchodzę na Turbacz, ale nie mam sił
Osadzony na dnie kubka jak Nimesil
Przywiercony do łóżka, a średnio mnie jara drill
Wiesz, znowu przespałem pół dnia, żeby spełniać sny
Jak już będzie lepiej, ej, a to chyba krótki dystans
Jestem człowiekiem i upadam, by wstać
Daj mi odwagę, mała, jak Amanita
I popatrz na mnie, jakbyś trzymała pryzmat
[Refren 2]
Jakoś inaczej patrzę już na ten świat
Nie trzymam kurczowo się chwil, nim je wypuszczę
Boli, jak pragnę w sercu Sectumsempra
A to i tak lepsze, niż wciąż odczuwać pustkę
Nie boję duchów się, wiem w co je ubrać
Ale przez mój stan winę wypijamy duszkiem
Ale wszystko przemija, więc jeszcze sekunda
No chyba, że na trochę dłużej tutaj utknę
[Zwrotka 2]
Nawet nie mam sił udawać, że nie brakuje mi sił
Przełączam w dół w kilku oktawach, w cichy tryb
Może moglibyśmy porozmawiać, lecz za kilka dni?
Bo od kilku dni to w głowie projektuję niemy film
Nikt nie pyta nawet jak się czuję, pytają o feat
Nocą zamawiamy Uber gdzieś do najgłębszej łzy
Nad ranem zrobiłem deal, a to tylko kilka cyfr
Nie mam siły już udawać, że obchodzi mnie to, gdy...
[Refren 1]
Jakoś inaczej patrzę już na ten świat
Zmienia odbicie się, a te same szkło w lustrze
Dzisiaj ubrałem dobrze znany mi brak
Wychodzę w miasto w starej zmechaconej kurtce
Zwolnijmy czas, bo nie ma za czym już gnać
Przez ilość bodźców zmieniany się co sekundę
Spokojny spacer po skrajności, gdzie wiatr
Tak od niechcenia zmienia kreacje w destrukcję