Introgliceryna

O.S.T.R.

Zawsze uwielbiałam twoje piosenki
Rzeczywiście oparły się próbie czasu
Zawsze chciałam cię o to zapytać
Co sprawia że piosenka staje się ponadczasowa
Musi mieć: niezapomnianą melodię romantyczne słowa
I oczywiście piękny wokal

Nie musi być HD byle zawsze był kolor
Nie chcę strugać wiarusa w paczce po Marlboro
Nie szpanuj bo zabiorą wszystko jednym uderzeniem
Jeśli mam być czegoś pewny to jestem pewny siebie
Brat nie mówmy o pieniądzach nie w ich imieniu się staram
Te trzy minuty warte na eBayu dolara
To systemu ofiara czy łaska? Nie mój problem
Chcę żyć godnie z honorem temat po swojemu drążę
Nie przeczytasz w Source'ie kim jestem zapomnij
Wielu nie słyszało o mnie jeszcze w Kalifornii
Ale patrząc na mój dom dziś wierzę w swoje siły
Bo to Bóg dał mi wiarę w każdy projekt i winyl
To nie koniec my zamienimy świat ten na wypas
Każdy ma jakiś patent ja kaszlę i znikam
Wariactwem oddychać tak na trzeźwo tym syfem
Wolę nic nie mówić nic nie widzieć na pewno nie słyszeć

Ten numer jest o niczym? Nic nie ma za nic
Ten numer jest o niczym? jeśli znasz ten mechanizm
Taki sam jak ten syf ja w końcu spalę go ziombel
Cały czas tym samym on mi nie daje zapomnieć
Że chcę tu żyć stale na ośce to w sobie ma magnes
Więc gram ten rap zanim się w grobie nie znajdę
Ziomek to łatwe powiesz co zawsze co jest ciekawsze
Łatwiej ci byłoby człowiek w teatrze
To nie ten adres zdziebko nie te drzwi
Tego w niebie nie znajdziesz jeśli nie chcesz żyć
Daj tu bit mam tu styl jak tu iść ci opowiem
W funku liczb blasku cyfr ty korzyści te olej
Raczej nie jestem tym co tylko myśli o sobie
Wolę ludzi w tramwajach tych od liści na głowie
To się spaja w ten projekt to lekarstwo daj miastu
Chcesz prawdy tej człowiek? Masz to jak w banku

Chyba nie chcę zbyt dużo wystarczy co jest
Tego nie da ci urząd a dostarczy ci wers
Bez reakcji jak dzień z obserwacji wiem
Dzień rzadko na jawie spełnia generacji sens
Zmień to nagranie jeśli komercja cię jara
Gdybym mógł to wymusiłbym na delikwentach haracz
Od czego zacząć? Jak mamy słuchać tego gówna
Niech nam za to zapłacą nie chcę tych katorg
Idę z terapią i wiem że to mnie wkurwia
Bo ten syf tu rozkwita jak pod kondomem dżungla
O hajs samochody lans i dupy mnie nie pytaj
Mówisz mam słaby rap znaczy uszy masz w jelitach
To dziewiąta płyta z ta muzyką dorastam
Dzięki Boże za energię równą lawinom w Alpach
Za żywioł w nas jak i to serce w tych ludziach
Co by się nie działo dzięki że biorę w tym udział

Siemanko siostry i bracia
Zaczniemy tak pompatycznie
Bałuty 2008
Gdyby nie Hip hop
Zginąłbym podobnie jak ci co mieszkali tu blisko
W poszukiwaniu jutra
Dlatego masz ten świeży oddech
By się wyrwać z tego gówna
Skurwysyny

No jak tam lewi MC? Bystrzy młodzi i fajni
Żaden z was nie zauważył że wyszły z mody panczlajny
Każdy tu oryginalny ta jak paczka CDROM'ów
Choć wychodzi wam tu z rapu nieudaczna banda klonów
Pomóż Boże bo nie chcę mi sie wierzyć
Że każdy z nich to samo w swoim marnym życiu przeżył
Co drugi w tytuł mierzy gdzie masz kurwa tu sens
Ich rap to tylko kokaina wóda i seks
Leci w klubach ten plebs nic nie wskórasz ja wiem
Choć nie wierzę że potraficie tak tu fruwać dzień w dzień
Środkowy mendom styl saga jak Kendo
Tu jak nie znasz się na rapie możesz opierdalać berło
Jak USA i Vietkong język nad żyletką
Człowiek nie ma że boli tu świat biorą na serio
Koniec i nie ma nerwów czy z dupy happy endów
Ziomek to nie film by wyskoczyły trupy zza zakrętu
Patrz dla prezydentów w rękach szesnaście w japę
Byłem tam gdziekolwiek brat pokażesz palcem na mapie
Hip hop potrafię tak w miarę możliwości
Chcesz być na tym pułapie najpierw panie dorośnij

Jeśli myślisz jak ja że ta kultura upadła
Jedyne co zostało to chuja warty plagiat
To unieś ręce wariat niech krzyczy cała sala
Od nas dla kseroboy'ów czułe wypierdalaj

Życie huczne życie sztuczne życie niedorzeczne
Życie sprzeczne z zasadami

Bracie odpocznij zastanów się trzy razy
Gdybym zaczął od początku to nie pokazałbym twarzy
Ważny tu każdy wdechwydech wiem idę
Wejdziesz mi w drogę to odetnę tlen i zabiję
Każdy dzień puszczam z dymem i pierdolę ten wyścig
Mam rodzinę na głowie a nie to co o mnie myślisz
Czysty nieskazitelny rap zatem ochłoń
Bo odtwarzacz od tandety wywali ci chatę w kosmos
To nie karate a Kombo syntezator plus sample
A ty nie zgrzytaj zębami jakbyś miał wibrator w gardle
Diable co to konkurs kto ile ma pieprzyć
Zestresowanych głąbów jakby rok byli bez dziewczyn
Tematów nie ma lepszych czy wam mózg się ugina
Pod ciężarem życiowym którym chuj i kokaina
Chwila widzę tą zazdrość urażoną dumę w kreskach
Że teksty mieszkają we mnie a ja mieszkam w tych tekstach
Że nie piszę by udawać że jest tak zmieniać siebie
Choć wielu na mój temat to wie więcej ode mnie
Ja żyję swoim dzieckiem żoną chorą matką rapem
Nie mam czasu by nadążać za tą generacją afer

Jeśli myślisz jak ja że ta kultura upadła
Jedyne co zostało to chuja warty plagiat
To unieś ręce wariat niech krzyczy cała sala
Od nas dla kseroboy'ów czułe

Poproszę skrzynkę wódki i dwie oranżady
Dobrze proszę

Most popular songs of O.S.T.R.

Other artists of