Kolacja
Łatwiej wyjść na zdjęciu niż wyjść na ludzi
Proste wersy rzucam je nie od dziś jak szlugi
Nie od dziś mam długi choć nie wiszę nic rap grze
Gdy życie dla niektórych to zbiór życzeń i pragnień
Nie mój wyścig po tron ja to ja czyli honor
To co nadaje wartość wypowiadanym słowom
Mam wiadomość dla Ciebie jak w kasyno De Niro
Jestem stąd gdzie się nie podaje rąk skurwysynom
Jeden blok jedna miłość dziesięć pięter do nieba
Nauczyło mnie że ludzie żyją w piekle domniemań
Przez nie prowadzi mnie instynkt istny cud zmysłów
Praca pozwala mi żyć i móc być tu
Wyjdź i twórz styl swój nakazał mi Bóg
Szacunek da Ci honor duma odwaga i kunszt
Gdy zapada się grunt pod nogami
Charakter będziesz polegać mógł tu tylko na nim
Śmierć ma słodkie usta ale całuje raz
Ten kto zbliżył je do siebie wie czym smakuje strach
Strach ma wielkie oczy ale tępy wzrok
Nie użalaj się nad sobą zostaw sentymenty łzom
Mam moc wyniosłem ją z gwiezdnych wojen
Jestem sobą gdy ty możesz tylko płakać po sobie
Tyle razy próbowałeś być sobą przestań
Skoro przeszkodą jest twój własny ciężar
Sam wkręcasz sobie że ktoś w tobie mieszka ejj
Środek bez wnętrza to ciągle powierzchnia
Ludzie po przejściach tak pewnie myślą o nas
Hip hop już dojrzał lecz sam musiał się wychować
Usiądź spal blanta wypij browar
Potem posłuchaj Milesa posłuchaj Hancocka
Ogranicza Cie wyobraźnia i droga którą masz pokonać
Tak zwany sukces to ich wypadkowa
Rób co kochasz nie trać ani sekundy
Musisz zacząć szukać by połączyć punkty
Może chociaż się nie oszukujmy gadam szczerze
A ty chyba robisz sobie chuj z ostrzeżeń
Chcesz żeby ktoś zaczął myśleć za Ciebie
Chyba nie chyba że kurwa tęsknisz za PRL'em
Proszę Cię świat zwariował w 27 lat
Ja go nie zmienię Lepiej zacznij od siebie
Milczenie obwiedź złotem powiedz za jaką cenę
Połknij ćmę zanim ona połknie Ciebie