Coraz mniej
Nim zaspokoi czas to pragnienie
Niepamięć pójdzie już ten dreszcz
W afekcie dalej gnam, jak do światła ćma
Na stracenie
Nim nagle zapach chmur spowszednieje
Zanim zgubię gdzieś ich smak
Będę biegła w noc, łatwiej jest pod prąd
Po złudzenie Jest mnie coraz mniej
Gdy w ramionach trzymasz mnie
Ja wypalam się
Nie pytaj, prowadź aż po świt
Nie patrzy przecież nikt
W ramionach tych, w ramionach twych
Mniej żal
Spójrz dookoła nas tylko cienie
A w sercu tętni wciąż twój blask
Ja do niego gnam, jak do światła ćma
Na skinienie twe
Zanim czerwień ust wypłowieje
A odłamki słów zamilkną gdzieś
Będę biegła w noc, łatwiej mi pod prąd
W zatracenie Jest mnie coraz mniej
Gdy w ramionach trzymasz mnie
Ja wypalam się
Nie pytaj, prowadź aż po świt
Nie patrzy przecież nikt
W ramionach twych, w ramionach tych
To ja
To ja