K.O. CHAM
Nie wiem czemu, ranisz tak mocno
Mówiłeś kocham i nagle inna jest
A teraz już mam, swój własny świat
Przestałam płakać
Nie wiesz czemu, nie rozumiesz, powiedziałem Ci prawdę
To jak grom z jasnego nieba wiem trafiłem Cię nagle
Ciągle kłamstwa wyjazdy pod przykrywką romanse
Zdobywanie uczuć innych - wracam z kolejnym awansem
Ty mnie pytasz - sam nie wiem - kocham się z nią zatracać
I nie mam po tym kaca, tu w grę nie wchodzi kasa
To nie pinda na obcasach - z krwi i kości dziewczyna
Nie wyczyści mego konta jak ta dzidzia ja z kasyna
Pytasz jaka przyczyna, czego tobie brakuje?
Co takiego jest w niej - nazwiesz gnojem i chujem?
Cisza, nie lamentujesz, łzy to przyczyny skutku
Ściska Cię w gardle, w zarodku chcesz zdusić smutek
Chciałbym móc wcisnąć mute, bo sumienia wyrzuty
Za te wyrządzoną krzywdę będę żył jeszcze długo
Zawiodłem wiem to przykre, życie krótkie przepraszam
I z twojego życia zniknę
Nie wiem czemu, ranisz tak mocno
Mówiłeś kocham i nagle inna jest
A teraz już mam, swój własny świat
Przestałam płakać
Nie liczę że wybaczysz bo szczerze tego nie chcę
Zdrady smak ponosisz klęskę, ja na korzyść - me szczęście
Wypalony doszczętnie, brak chemii między nami
Nie chcę żyć wspomnieniami - dzielnie znosiłaś presję
Uzasadnione pretensje że flirtuję najczęściej
Wprost na twoich oczach, przeszłaś wiele porównań
Wciąż na mnie syczałaś, nie przestając się wkurwiać
Ściemniałem że się wydurniam, zlizując stoczona piane
Żyłem z tą świadomością że w końcu kiedyś się stanie
To te panie kochanie, namieszały mi we łbie
Swym osiągiem się chełpię w męskim gronie to fakty
Mówiłem że Cie kocham i to niebyły żarty
Ale z uczuć obdarty, wina leży po środku
Skłamałem jak oszust skorzystałem ze środków
I bujnołem się w tej która nie jest idiotką
I mogę być pewien na 100 że wzajemnością
Nie wiem czemu, ranisz tak mocno
Mówiłeś kocham i nagle inna jest
A teraz już mam, swój własny świat
Przestałam płakać
Ile to trwało, miałem powiedzieć wcześniej?
Chciałem setki razy skrywałem swą depresje
Depresje? W żadnym razie to bezsens
Ona chce dać mi szczęście, nie wierzyła w odejście
Że zostawię Cię wreszcie, czuła że wciąż Cię kocham
Ja wiedziałem że po nocach długo w poduszkę szlocha
I że z tobą radocha, że żyje nam się jak w bajce
Bo tylko w takich sceneriach z nią kochałem się właśnie
Rujnując twoje życie przepuszczałem z nią fortunę
Ty zachowałaś swoją dumę w końcu rzekłaś - rozumiem
I spytałaś się mnie czy wiem jak ty teraz się czujesz
I co teraz knuje, nie chcesz moich przeprosin
Obrzydzenia nie kryłaś o nic nie będziesz prosić
Upokorzeń nie znosić tyle lat jak to się stało?
Mówisz mi odjebało kocham inna z ta nadzieją
Żeby za jakiś czas nie powtórzyła słów refrenu
Nie wiem czemu, ranisz tak mocno
Mówiłeś kocham i nagle inna jest
A teraz już mam, swój własny świat
Przestałam płakać