Z otwartymi ustami
Nie obiecałem ci nic więc gdzieś mam czy zawodzę kogoś
Kiedyś myślałem że plecy mam a mam za sobą ogon
Zasłaniaj się teraz ironią jak odjebiesz ziomom
Będzie więcej takich już jest sporo
Ludzie sami tak robią więc ludzie to wybiorą
Jeszcze dumnym z tego być jebię świat nie rozumiem nic
Wczoraj było squad squad teraz pokemon squad masz
Albo w sumie w pysk za donos
Za bożków masz tych których już nie ma dziś albo robią selekcję pracy
A najgorzej jest przyjąć prawdę na tacy doprawisz to solą
Każdy teraz jest takim indywidualistą
Tylko ciągle zmieniają się w squad ale spróbuj to sam udźwignąć
Ja rozumiem że już tak nie bawi
Chcesz gadać o szacunku coś ale na avatarze jest Magik
I chciałeś rozprawić się z grą ale idziesz przez nich wytartymi ścieżkami
Jak ciuchy się sprali nie pozbędziesz łatwo się brudu tu w słońcu skąpany
Z roku na rok powtarzają mi „to czas na zmiany" i zapominamy
Rozpięła ten stanik i wypięła się dla poety pomiędzy wierszami
I przyjmuję wszystko z otwartymi ustami z otwartymi ustami
Z otwartymi ustami
Zamknięte łby z otwartymi ustami nie wiecie jak ciężko żyje się z wami
Zamknięte łby z otwartymi ustami czy nas możecie na chwile zostawić
I pogadam z wami jak rozprawię się z tymi tu prorokami
Ludzie wezmą sobie gówno bo łatwiej do czasu aż samo gówno zostanie
Pytasz co z nami? Nieważne zależy tylko jak chcesz na to patrzeć
Opuścić ręce jak gówno się zacznie i zostawić im swe życie na przystawkę
Nie będę cię traktował delikatnie przyzwyczaj się
Jak chcesz nic nie robić tylko mówić byle z fartem
Byle z fartem przymknę oczy na tę wylęgarnię
Otworzę gdy życie ci wygarnie
Z otwartymi ustami