Żar
Kiedy ostatni raz marzyłeś
Kiedy ostatnio twoje warte było mniej niż czyjeś
Kiedy ostatnio się tak wysiliłeś
Żeby zaciskając zęby poczuć słodki smak krwi
Kiedy ostatnio biegłeś nagi
Kiedy ostatnio położyłeś się na trawnik z nią
I kiedy miałeś w sobie dość odwagi by nie mówić nic
I kiedy ostatni raz dałeś sobie czas na szansę zamiast liczyć dni
Bo ja dziś
Nie musisz pchać mnie w przepaść gdy mi brak odwagi
Skoczę sam bo nie chce słowa „strach" w biografii
Oślepiam przeznaczenie jak mnie Kodaki
Tak to robię inaczej bym nie potrafił
Piękna pani stop to ładnej buzi nie przystoi
On ma silne „ja" i monopol władzy i kontroli
No tak jestem kulą w procy w tej całej pogoni
Lepiej złap ją w locie nim dosięgnie skroni
Być diabłem wśród bóstw krzykiem z otwartych ust
Być koszmarem w snach być kłamstwem wśród prawd
Kiedy ostatnio wybór znaczył trud
Czy żuć własny ogon czy obejść się smakiem
Kiedy ostatnio odczuwałeś głód
Nasycić się weną jak bogowie afrodyzjakiem
Zamykając oczy widzieć dalej niż ty
Zamykając oczy widzieć dalej niż ty
Kiedy ostatni prąd zamieniłeś w nurt
Bo ja dziś
Na ścianie codzień nowe kreski
Więc dorysuje swoje freski
A na nich moje historie grzeszki
A dla nich pod moim stołem resztki
Ci od dobrych rad znowu 1:0 dla nas
Możesz krzyczeć co sił echo zjada głos na pustych salach
No tak nie podoba się mój ruch ja prym wiodę w tanach
Taki z ciebie zuch zatańcz raz na falach
Naciskam na dłoń wyczuwam ruch krwi
Ty pięści unosisz by czesać mi brwi
Znika twój świat i z nim mały ty
Ja śnie piękny sen tobie nicość się śni
Być diabłem wśród bóstw krzykiem z otwartych ust
Być koszmarem w snach być kłamstwem wśród prawd
Być diabłem wśród bóstw krzykiem z otwartych ust
Być koszmarem w snach być kłamstwem wśród prawd