Narodziny Zbigniewa
Komfort porodu lokata głodu
Pali się puszcza hot dog pojutrza
Nóż z ebonitu reszta z zachwytu
Salceson potem lęk przed odlotem
Salwador w dali Wisła się pali
Sutka Ziemi w cieniu się mieni
Rysunek Gienia czego tu nie ma
Żelazko na pasku żądam hałasu
Już teraz wnet albowiem gnat
Choć wcale nie tymczasem świat
Gdziekolwiek tam przestrzega na
Żeby choć raz zaniechać dwa
Choć tydzień już po latach miną wieki
I błysnął nóż na drzwiach od toalety
Nadął się furek górka poszła
Powoli rodzi się Zbigniew