Sukces?
Dobra, Krzy Krzysztof jarosław i Radosław
Tak jest ta jest
Ludzie Sztosy na Erotyce
Mordy to jest szalony mixtape
Nagrany w 10 dni tak jest
Nie jest inaczej lecimy z tym
Lepiej żyć po swojemu, jebać te parę hejtów
Jeszcze w podziemiu byłem
Gościem od fajerwerków dzisiaj walę litrami
Butelka niszczy mi pamięć przysięgam, stary
Nigdy nie nazwę tego wygrywaniem
Stoję nad Czufut-Kale odziany w caligae
Włożyłem w to w chuj, włożyłem w to wszystko
Co miałem
A teraz gardzę tym bardziej niż bardziej
Zrozum w końcu chory na wyobraźnię
Bo pragnę symptomów i bodźców
W sercu obozu uchodźców
To mówi "Po prostu odpuść"
Znowu się czuję jak wytwór
Znowu się czuję jak produkt "Odpuść", tu
Gdzie na stu farta ma może z jeden
Jak już coś da ci miłość, ziomku
To polskie reggae przechodzę siebie
Ale nie mam już gdzie dojść
Pomimo wniosków, w dół opadają ręce Hiob
Oddaj mi moje życie, zabierz mi moją flotę
I ciary
Kiedy słucham starych nieudanych zwrotek
Chcesz się otrzeć o sukces, widzę
Jak niewinnie się skradasz
Błagam idź z tym froteryzmem gdzie indziej
Madamme nigdy nie chciałem stać się gwiazdą
Dalej szydzę z nich
I dalej nie chcę, ale bliżej mi do Givenchy
Nie rozliczam się z jutrem już
To tyra dla moich księgowych
Będę tu, ile bym nie zrobił i nie zarobił
Żaden jebany karierowicz
Niech już kopią groby
Inne metody, ale włos mi nie spadnie z głowy
Dla moich ludzi, którzy dziś są daleko stąd
Nawet jeśli zrobiłem błąd, to tylko mój błąd
Wtedy bym dał im się ciąć za te kilka rąk
Nawet jeśli zrobiłem błąd, to tylko mój błąd
Nasze cele są tym, o co dzisiaj się potykamy
Nie mogę się słuchać
Ile mam gadać o tym samym?
To mnie nie rusza
Ciągle tułam się po znamionach
Jak już coś wzrusza, to bezsilność ramiona
Tutaj nie ma wjazdu łaknienie
Choć mi słabnie apetyt
Każde moje pragnienie w małym palcu artretyzm
To bardziej magia chwil niż klątwa Arkany
Chyba nie powinienem czuć się rozczarowany
Tylko czasem myślę "Zabierz mnie stąd"
Gdy widzę to, jak zamieniają prawdę na sos
Pokaz, poklask, podaż, hip-hop
Za to da ci serce na
Dłoniach jak w Apocalypto
Nie ma bata na to, żebyś mógł zatrzymać mnie
Hasztag Django
Nie ma szans na to, żebyś mógł podpisać mnie
Jak nie nazywasz się Marlon Brando
Tu nie dadzą mi Golfa dwójki chujki
A obiecają mi Bugatti naprawdę myślisz
Że jestem aż tak głupi? Tutaj "Pierdol
Się" brzmi jak "Zaufaj mi"
Dziwko, mam dobry vibe, czuję
Że plany idą jak powinny
Muszę to rozjebać w drobny mak
Bo potrzebuję morfiny
Nie opinii, które wyda skansen
Lecę jak w transie, mam pasję i punche
I jedną szansę w tej śmiesznej grze
Więc włażę na planszę w tej śmiesznej grze