Warkocze
Gdy warkocze wplatałam w zimowe dnie
Błękit wstążek
Śmiał się do ciebie jak siostry dwie
A rękawiczki
Które gubiłam ciągle
Byś szukał ich
Zawsze kryły tobie
Dziesięć orzechów
W swych palcach pstrych
A ślady na drodze
Odbiłam sunąc przez śnieg
Wrzucałam z lata owoce
Abyś ty za mną biegł
Dziś już nie ma warkoczy
Wstążki uniósł wiatr
Nie noszę rękawiczek
Orzechów nie zbieram
Już wcale
I nie ma mowy o śladach
Bo śnieg zbyt rzadko tu pada
Owoce chowam na gorsze dni
A wciąż za mną biegniesz ty
Skąd umiesz tak kochać po prostu mnie?