Jakoś Dziwnie Bez Palenia
Ona nie je mięsa, chyba że pijana jest (pijana)
On kocha ją, chyba że jest melanż
Ona w oczach dziecka sprawdza, czy świat obraca się
Myśląc sobie, gdzie by była, gdyby nie tamta impreza aha
Machnie ręką jak na grosza reszty
Wino to lek nasenny, pięknych trzydziestoletnich
Na dziesięć minut w domu, za kredyt aż do śmierci
Bo ktoś im życie wręczył i samo sobie pędzi aha (aha)
Kurwa, jakoś dziwnie bez palenia yeah
Koncert, tu, tu, trzeci koncert yeah
Koka, wóda, mleko bez laktozy może mnie położyć
Wierzchołki gór lodowych, bez szerpy tu nie wchodzić lepiej
Potrzebuję przerwy, której jak diastemy nie chcę
Od pięciu dni mnie nie ma i Cię kocham przez internet
A Wi-Fi jest, ale nie działa
Nie zdążyłem się położyć, ale budzik już mi zagrał
To trzecia sztuka tutaj, nawet nie widziałem miasta
Bo ktoś mi życie wręczył i samo sobie pędzi aha
Lecę głową w dół, ale nie jest tak źle
Lecę głową w dół, ale nie jest źle
Lecę głową w dół, ale nie jest tak źle
Ja lecę głową w dół (lecę głową!)
Ale nie jest źle
Lecę głową w dół (lecę głową!)
Ale nie jest tak źle (ale nie jest źle)
Lecę głową w dół (lecę głową!)
Ale nie jest źle (ja lecę)
Lecę głową w dół (ja lecę)
Ale nie jest tak źle (ja lecę)
Lecę głową w dół (ja lecę)
Ale nie jest źle (ja lecę)
Ja lecę, ja lecę, ja lecę (lecę głową w dół)
Ja lecę