Nie mam sumienia
Wbijam się na bit styl leci jak petarda
Niech banda myśli że nie bangla to nie o przechwałkach
Wygina się norma poziom cukru standard
Rap robimy niewykrywalny na bramkach
Terrorystycznie w tv info skandal
Zmiany patologiczne prawda nieodwracalna
Społeczeństwo to ja-wandal
W czasach gdy kurewstwo to prosperity i marka
Jebać ich z Zakopanego aż do Gdańska
Po szerokości jakkolwiek byś to nazwał
Upust daje złości przebrała się miarka
Zajmij się sobą na politykę weź sraj ta
Nie będę ci tłumaczył przełącz kanał połknij haczyk
Tak celebruj te pierdolone osiem godzin pracy
Dajesz rade ja nie daje rady patrzeć na te zniszczone ryje co patrzą tylko na kasę
Nie mów mi o rzeczach o których nie chce wiedzieć
Mam na słuchawkach przekaz podążam przed siebie
Chłód dzielnic cień murów prezydenci pod wpływem Voodoo
Polityka bólu oddychaj ale nie zaglądaj nigdy do umów
Cisza Nie rozumiem o co mnie pytasz
To trudno zmywalne gówno które nie schodzi z twojego głośnika
Patrz tu nas nie namierzy satelita brat
Mamy oryginalne brzmienie podziemie staro korzenny słowiański smak
Zapamiętaj RH skurwysyny zbiorą burze skoro sieją wiatr wiesz o kim mówię
Trochę za dużo gadania za mało roboty
Trzeba wymagać i głębiej wkładać to może nareszcie nie będzie z tego cioty
My nie mamy czasu na zbędne głupoty
Zamykamy się w studio z blantami i nie wychodzimy stąd do północy
Od południa już mam czerwone oczy
Nie mam zamiaru wyłączać majka bo bez nagrań czuje tylko niedosyt
Dosypałbyś do drinka jakieś procy jakieś świństwa
Wtedy na pewno prędzej go rozkminisz
Spójrz na mikrokosmos całkiem z innej perspektywy
Nie mów mi o rzeczach o których nie chce wiedzieć
Mam na słuchawkach przekaz podążam przed siebie