Out Of The Dark
Zamknęła drzwi na taras zaczęło padać
Trzy lata temu wyjechał i została sama by czekać
Aż pewnego dnia z rana jak przyrzekał otworzy te drzwi na taras
W których stała gdy odleciał gdy stała w tych drzwiach sama jak teraz
Już nie płakała on ścierał dłonie na wyspach za drobne
By mogła godnie żyć i przelać czynsz w papierach
Dziś miał zadzwonić jak codziennie dzwonił
Pewnie robi po godzinach gdzieś
Do pierwszej go trzyma szef przed weekendem
Sądziła mówi się trudno jak nie dziś zadzwoni jutro
Ale już nie zadzwonił nikt
Próżno czekała późna porą nim przyjdzie jutro
Skoro telefon milczy telewizor będzie odtrutką
Kolor jej twarzy zaczął przypominać amfę
Gdy puścili informację krzyk zatrzymywał się w jej gardle
Krzyk nie miał znaczenia bo ekran w ten czwartek
Pokazał dramat jej lecz ten zdarzył się naprawdę
Posłuchaj na trzecim piętrze obudził się z krzykiem prawie
W szybie deszcz przypominał masz pół godziny odkąd wstaniesz
Gorzki taniec kropli gdzieś indziej
W innej szybie której ten sam deszcz krzyczał
To nic nie boli nic nie poczuje nie uratujesz go
Niebo śpiewało niechaj płynie ten sam deszcz
Na tych mokrych ulicach w Londynie ten sam szept sumienia
Który kazał mu przyjechać tu dziś
Milczał jakby się obwiniał o konsekwencje tych głupstw
Wreszcie otworzył drzwi wybiegł na schody
Częściej od tej pogody dreszcze miał rzucał garściami przekleństw
To przez ten strach to jest większe ode mnie
Przez sen chciał być z rodziną w Polsce
W tej Polsce gdzie wcześniej miał grosz lecz chciał więcej dla nich
Wszystko za szczęście dla nich ale za bejc nie biorą chęci samych
Z tych chęci nawet nie zostanie proch bo ten człowiek
Wszedł do metra w dniu w którym cały Londyn miał spać w żałobie