Nie dbam o to
Im dalej cofnę się tym widzę większą masę gówna
I jaram się tym co się udało z czasem ugrać
Ten czas mnie wkurwiał zawsze byłem mały ciałem
I chyba przez to się non stop napierdalałem
Jeden z drugim pedałem chciał pokazać co tu może
Ale jak na swoje możliwości szedłem jak buldożer
Ciężko o rozejm z takim charakterem
Ale chyba trochę przez to zostałem raperem
Zaszło wiele zmian jestem zupełnie innym ziomem
Co się nie zmieniło, nadal robię solówki po szkole
Niejeden mój oponent już za kraty poszedł
A jego agresja wróciła jak rykoszet
Mam to w chuju, nie dbam o to, robię rap tu, no bo co to
I usuwam się kłopotom z drogi jest spoko
Wiele rzeczy też mi osiadło na sumieniu
I dalej na nim siedzi jak diabeł na ramieniu
Pamiętaj o
Pamiętaj o swojej przeszłości
Pamiętaj bo
Bo jesteś z niej z krwi i kości
Zapomnij gdy
Gdy nie pozwala ci się skupić
Zapomnij by
By móc do przodu ruszyć
Już nie patrzę wstecz to moje wstecz widzi mnie
Oczami każdego skurwiela co tu mi życzył źle
Mówili, że się porywam z motyką na księżyc
Miał być moonwalk wyszły mi jednak kroki zwycięzcy
Kompleksy, odstawiłem w kąt to długi proces
A te kilka większych zmian to więcej niż kilka zwrotek
Otoczony mrokiem rozbitego domu i awantur
Chodziłem chwiejnym krokiem, wkurwienie ukrywał kaptur
Mam tu tyle wspomnień czasem myslę aż za wiele
Kilku wpadek nie zapomnę nawet z alzheimerem
Szram na ciele, blizn tych egzo, tych endo
Nauczyły mnie różnicy między lwem i przybłędą
Tu ceni się pewność, dryg do charyzmy styl
Co jak korektor na efekty decyzji tych złych
Jak ich chcesz to zawiń się z miejsca w kokon
Przepoczwarzaj błędy w sukces i nie dbaj o to
Pamiętaj o
Pamiętaj o swojej przeszłości
Pamiętaj bo
Bo jesteś z niej z krwi i kości
Zapomnij gdy
Gdy nie pozwala ci się skupić
Zapomnij by
By móc do przodu ruszyć
Przez wiele lat niszczyły mnie fakty byłem dzieciakiem
Którego naprawdę żal mi jak tak się patrzę w dal dziś
Chciałem mieć to co chciałem mieć
Ale wtedy móc nie znaczyło chcieć
Kiedyś napisałem o tym tekst, leży na dnie szuflady
Pewnie tam zostanie, bo nie wracam do tej straty
Nie dbam o to, przeszłości się nie da zmienić
Jakoś kurwa nie mam chęci na powroty do korzeni
Czasem kiedy piję z bratem tak se gadamy
Że i tak nam idzie nieźle jak na te wszystkie przypały
Pojebane sytuacje przychodziły NAGLE
Z perspektywy czasu patrzę, że mieliśmy na nie magnez
I mamy go do dziś, chyba pora zmienić adres
Ja go zmienię a ty zrobisz jak chcesz, no jak chcesz?
Mam jedną szansę, nie wierzę w reinkarnację
Więc daję z siebie wszystko zanim na zawsze zgasnę