Świat marionetek
Uszkodzili mnie
Już nie jestem taki sam taki cham który mówi
Mówi byle bym miał tyle bym dał by wyrwać
Mu z dłoni sznurki marionetek
Zaprogramować po swojemu ten niecny eden
Żyć jeden by mieć czas to poukładać
Być nie być tym kim zaplanowałem się stawać nie będę płakać
Zdrowy rozsądek nie pozwala
Sam tam wejdę i go zrzucę niech skurwiel spada
Niech przez jeden dzień poczuję ten świat
Niech na kilka chwil zstąpi ze swoich bram
To jeden drugiemu nie równy niby z tej samej siły
Wyprodukowani jak roboty żyć tak musimy
Zmusimy innych by z nami weszli bez pukania
Zaskoczenie pokarzemy że umiemy się starać
Uszkodzony osłabiony wyczerpany i chory
Każdy z nas tylko ten jeden będzie zawsze zdrowy
Świat marionetek władców ja jeden
Stoję obok i patrze na siebie
Do siebie biorę każde słowo każdy ruch palcem po niebie
Z jednego gówna ulepieni jestem tego pewien
Świat marionetek władców ja jeden
Stoję obok i patrze na siebie
Do siebie biorę każde słowo każdy ruch palcem po niebie
Z jednego gówna ulepieni jestem tego pewien
Znów stoję nad brzegiem rwącej rzeki
I proszę wybacz on utonie
Nie pomogę mu bo sam nie umiem pływać
Mam uwierzyć że dam rade bo wiara czyni
Cuda rzucić się w sam środek bo tak trzeba
Wierząc że się uda
Nie jestem obojętny przecież mi zależy
To nie jest tak że nie wierze
Ja już nie wiem jak wierzyć
Widzę co się dzieje i chciałbym ciebie posłuchać
Ale nie wiem (nie wiem)
Nie wiem gdzie cię szukać
Wzrok kieruję ku niebu zresztą po raz kolejny
Pytam siebie czy to ja czy to ten świat jest beznadziejny
Czy moment bezimienny można nazwać chwilą
Czy chwila chodź przez moment może trwać lat milion
Skazany na siebie z niesmakiem patrze w przyszłość
Chyba nie do końca wiem jak chciał Pan
Wszystko mu wyszło
Nie wierzę że tylko obserwuję z góry bez przerwy
Coś musiało pójść nie tak wybaczam mu Jego błędy
Kiedyś stanę przed Jego obliczem
Sam i usłyszę
To nie tak miało być rzeka kara Cię za życie
Nie dla Ciebie jest czyściec
Będziesz cierpiał jednym słowem
A gdy zapytam co zrobiłem źle On mi odpowie:
Bo kradłeś bo nie miałem co jeść chodziłem głodny
Nie wierzyłeś bo kościół już w tych czasach nie był modny
Wątpiłeś niestety prawda ale nic na siłę
Świat z dnia na dzień coraz niżej upadał
Gdzie wtedy byłeś
Świat marionetek władców ja jeden
Stoję obok i patrze na siebie
Do siebie biorę każde słowo każdy ruch palcem po niebie
Z jednego gówna ulepieni jestem tego pewien
Świat marionetek władców ja jeden
Stoję obok i patrze na siebie
Do siebie biorę każde słowo każdy ruch palcem po niebie
Z jednego gówna ulepieni jestem tego pewien
Znów stoję nad brzegiem rwącej rzeki
I proszę wybacz on utonie
Nie pomogę mu bo sam nie umiem pływać
Mam uwierzyć że dam rade bo wiara czyni
Cuda rzucić się w sam środek bo tak trzeba
Wierząc że się uda
Nie jestem obojętny przecież mi zależy
To nie jest tak że nie wierze
Ja już nie wiem jak wierzyć
Widzę co się dzieje i chciałbym ciebie posłuchać
Ale nie wiem (nie wiem)
Nie wiem gdzie cię szukać