Czarna dziura
Czas nie istnieje kiedy zwiedzam mikrokosmos i
Ciągnie do czarnej dziury mnie Głos mówi że nie wolno mi
A ja chcę iść tam patrzę na horyzont zdarzeń
Największe światło daje to co w środku czarne
Jestem gdzieś poza sobą choć ciało me tkwi na ziemi
Wyobraźnia pędzi jak światło po czasoprzestrzeni
Nie ma kierunku podróż w głębi moich źrenic
Bez ekwipunku mogę wszystko wokół zmienić
Mam grawitację swoją nie mam pierścieni nie czekam
Na nie mój świat się kręci bez nich Kapitan Planeta
Z prochu poswtałem tak ja jak Ty
W proch się obrócimy GwiezdnyPył
Wnętrze czarnej dziury tam źródło ma ma wiara
I nie ma sił już większych które mogłyby ją złamać
To że nie walczę z Tobą nie znaczy że jestem słaby
Takim jak Ty oddaje część ich własnej pogardy
Wybrałem sobie życie nikt mnie do tego nie zmuszał szał
Bóg dał mi coś wiarę w to i ducha
Musze iść nie wiem czego szukasz Ty
Nie mogę słuchać Cię bo chcę być tam gdzie nie doszedł nikt
Wybrałem sobie życie nikt mnie do tego nie zmuszał szał
Bóg dał mi coś wiarę w to i ducha
Musze iść nie wiem czego szukasz Ty
Nie mogę słuchać Cię bo chcę być tam gdzie nie doszedł nikt
Zarzucam wędkę bez przynęty do umysłowych głębin
Rzucam ją tam gdzie sam nie mogę się osiedlić
Tamtego świata nie znam a świat tamten zna mnie dobrze
Dlatego póki żyję tu to tam nie mogę dotrzeć
To tak niewiarygodne że rozmawiam o tym z sobą
Bo nikt z mego otoczenia nie był tam gdzie latam teraz z Tobą
Jak kometa mój lot zostawia ogon barwny
Spalam się ale ważę więcej niż Alfa Centauri
Wszystko migoce wznoszę głowę seans trwa
Choć Warszawskie noce mało pokazują gwiazd
Na niebie bo na mieście każdy chcę się przy nich grzać
A one są zbyt zimne by ciepło komuś dać za dnia
W każdej chwili mogę przestać mogę ale nie przestaje
Bo odkrywa nowe lądy ten kto się nie poddaje
Sam wybrałem takie życie nikt mnie do tego nie zmusił
Nie chcę uczyć nikogo bo mówią że latam jak głupi
Wybrałem sobie życie nikt mnie do tego nie zmuszał szał
Bóg dał mi coś wiarę w to i ducha
Musze iść nie wiem czego szukasz Ty
Nie mogę słuchać Cię bo chcę być tam gdzie nie doszedł nikt
Wybrałem sobie życie nikt mnie do tego nie zmuszał szał
Bóg dał mi coś wiarę w to i ducha
Musze iść nie wiem czego szukasz Ty
Nie mogę słuchać Cię bo chcę być tam gdzie nie doszedł nikt
Zwątpienie moją podłogą wypadki nauczyciele
Sprzeciwiam się Demonom latając „jak statki na niebie"
czyste mej matki sumienie jest
Chyba jej już nie zmienię chyba że sam zmienię się
Nie wiem gdzie wywieje mnie jutro pogoda ducha krucha
Mówię co chowasz w szkatułkach zobacz kiepski ze mnie słuchacz
Wsłuchuje się w kosmos a ludzki głos mnie nudzi wciąż
Jestem blisko kuli światła on dla mnie jak budzik
Wybrałem sobie życie nikt mnie do tego nie zmuszał szał
Bóg dał mi coś wiarę w to i ducha
Musze iść nie wiem czego szukasz Ty
Nie mogę słuchać Cię bo chcę być tam gdzie nie doszedł nikt
Wybrałem sobie życie nikt mnie do tego nie zmuszał szał
Bóg dał mi coś wiarę w to i ducha
Musze iść nie wiem czego szukasz Ty
Nie mogę słuchać Cię bo chcę być tam gdzie nie doszedł nikt