Zostań
Zostań aż premierę będzie miał świt
Zostań wiesz że nie musimy stąd iść
Złap mnie za rękę tak mocno kiedy patrzę w twoją twarz
Widzę w niej więcej niż chciałabyś mi dać
Dzisiaj jesteś dla mnie najjaśniejszą z gwiazd
Daj mi z siebie więcej a zabiorę cię tam
Zabiorę cię tam gdzie księżyć świeci tylko dla nas tylko
Zatrzymamy czas polecimy inną orbitą
Wsłuchaj się w mój głoś kiedy szepczę ci to wszystko
Poczuj tej harmonii toń potem płyń z nią
Spokojny oddech podróżuję po tobie jakbym kosztował ambrozję
Czuję to gdy cię dotknę złap mocno moją dłoń naróbmy sobie wspomnień
Bo kiedy wstanie dzień zniknie mistyczna noc
Nie podnoś swych powiek pogłaszczę twe plecy słowem
Jako woda i ogień wiem dobro i zło
Złączymy to z siłą tysięcy bomb
Zostań ze mną tuszem tu nakarmimy noc
Nie musimy iść daj mi tylko płomień na palcu
Linie papilarne płoną jak liść popiół jak ciało poddane sile wiatru
Się ustawimy jak krzyk myśli kołują jak tajfun
I między oddechem a cieniem u drzwi
Między piskiem a urwanym stul pysk
Między jednym a drugim uderzeniem
Gdy paznokcie wbijasz pod skórę do krwi
Między jednym a drugim sumieniem
Gdy ciała to tandem a ziemia drży pod nim
Mówisz dotknij bez opcji zwolnij nie będzie call me i opcji powtórz
Wyłącznie jeden raz ma smak uznaję tylko monoteizm odczuć
Zostań nie odchodź póki sen nie przyniesie ulgi
Zostań do czasu w którym mrok rozgoni półświt
I zanim czar chwil pryśnie a nasz czas zabije budzik
Wyjdź zostawiająć kolczyk tylko kolczyk
Bym nie musiał się wkurwić