Liliowa
Marcelina
Ponad chodnikami płynę jak szara letnia mgła
Lubię twych policzków dotyk a na sukienkach wiatr
I lubię twój zapach kiedy śpisz
I strach w oczach twych
Patrzę jak na skórze twojej czas tatuuje ćmy
Ciągle coraz bliżej nocy choć światło im się śni
Gdy zbliżasz się do mnie jesteś zły
Ja uwalniam cię kiedy
Oddech łapię w zimną rękę
Uczucie gdy odpływasz już
Ta miłość szklana i niebieska
Zapadasz się na biały puch