Stamina
Mam wrażenie, że dziś
Opuszczają mnie ostatki sił
I może znów czuję, że tu
Marshalova armia dźwięków trafi w mur
Zgasł już jakikolwiek żar
W głowie słychać wciąż
Chodź już stąd
Zapomniałam z tego brać
Chcę znów szarpać, drapać, żądać
Zamiast cicho w kącie stać
I wcale
Nie mówię nic
Nie mówię nic
Nie mówię nic
Nie warto
Nie widzę nic
Nie widzę nic
Nie widzę nic
Stań za mną
Nie słyszę nic
Nie słyszę nic
Nie słyszę nic
Ponadto
Nie mówię nic
Nie widzę nic
Nie słyszę nic
W końcu zrzucam czarno biały filtr
I każdy obraz nabiera sił
W piersiach tonie głuchy krzyk
Chcę znów szarpać, drapać, żądać
Uwolnić się stąd
Nie mówię nic
Nie mówię nic
Nie mówię nic
Nie warto
Nie widzę nic
Nie widzę nic
Nie widzę nic
Stań za mną
Nie słyszę nic
Nie słyszę nic
Nie słyszę nic
Ponadto
Nie mówię nic
Nie widzę nic
Nie słyszę nic
Nie mówię nic
Nie mówię nic
Nie mówię nic
Nie warto
Nie widzę nic
Nie widzę nic
Nie widzę nic
Stań za mną
Nie słyszę nic
Nie słyszę nic
Nie słyszę nic
Ponadto
Nie mówię nic
Ja nie widzę nic
Oh
Nie mówię nic
Nie mówię nic
Nie mówię nic
Nie warto
Nie widzę nic
Nie widzę nic
Nie widzę nic
Stań za mną
Nie słyszę nic
Chcę znowu być
Po prostu być
Ponadto
Nie mówię nic
Ja nie widzę nic
Ja nie słyszę nic
Nie mówię nic
Nie mówię nic
Nie mówię nic
Nie widzę nic
Nie słyszę nic
Nie widzę nic
Nie słyszę nic
Nie mówię nic
Nie widzę nic
Nie mówię nic
Ja nie widzę nic
Oh, ah