Demfurija
Miłość
Tonie w falach
Skrzydeł tego demona
Echem wymarłych kraterów
Wiry rtęci
Prześwity szczurzych snów tną
W tatuaże podziemnych tuneli
Światłem wiraży
I staje się
Wulkanu drżenie
Zaklęte rozrywa blizny
Prześwitami wisielców
Jaskiń skrypty tli
To ślepcy galaktyk
Które powracają
Widzę wyraźnie
Zmilkłe Olśnienie
Ogniem rozrywa
„Żył korytarze
W dźwięków miliony"
Staram się śpiewać od razu
Ale głos nie jest uległy
Gdzie bije źródło
Tak potężne jak ogień
Aby dało mi siłę pojąć
Nuty opętanych głosów
Tobą dusznych pragnień
By wsłuchały we mnie ciszę
Którą ogień wygasły tobą wulkan rozpali
Zaklęte tobą sny będzie tlić
Upływać we mnie wulkanu krwią tobą
Aż stanie się