Z pragnienia w pragnienie
Codziennie w płomieniach wydarzeń i rzeczy
Z olśnienia w olśnienie podaje mnie czas
Przez błękit przecieka bo dawno już przeczuł
Źe jestem jak niebo oddarte od gwiazd
Codziennie co noc czesze pamięć i mrok
Aż sypią się gwiazdy aż mąci się wzrok
Z powietrza grzebieniem dotyka mych snów
I więdnie mój dotyk i głuchnie mój słuch
A gwiazdy się tlą w kłębach czerni się tlą
To we mnie się zaczął to we mnie ich lot
Ulewą smagany targany przez wiatr
Codziennie z nadzieję w nadziei przez świat