Respirator
Biały pokój biel z zimna jak śnieg
Świat szary jakby stare fotografie
Pukały do dzisiaj weszły w próg jutra
Kolor oddały wczoraj po drugiej stronie lustra
Ty na skraju pustka na skraju wyczerpania
Na bankach próżnia siada nakręca dramat
Świt pyta o tamte końca chcesz końca dat
Zdążyłeś zobaczyć jak wygląda świat
Mentalny krab niech gryzą sny ich nie ma
Grawitacją w twarz śmieje się ziemia
W głowach karnawał na łąkach trawa z wiatrem
Lecisz przy sprawach które były tak ważne
Ekg znaczy życie boisz się poziomych linii
Co znaczy życie co znaczą filmy
Ludzie w fartuchach jak duchy krążą smutni
Tylko respirator mówi „ten świat jest sztuczny"
Najtrudniesza z partii które rozgrywał świat
Będąc chwilę na podium jak Akiba Rubinstein
Możesz umrzeć zapomniany jak on samotny
Skończyć na dnie dosłownie i w przenośni
Grasz życiem ból to mentor nauczyciel
Memento mori mówi ci sam lucyfer
Sny odejdą w glorii patrz na szachownice
Nie trać kontroli chaos się rodzi z krzykiem
Rzędy liter idą wolno na pogrzeb
Choć żyjesz chowasz go też pod kołdrę
Powtarzają nieraz ślady bez szans na życie
Bo jak dziś muzyka polegasz na elektronice
Chciałbyś wrócić do przeszłości jak woski
Iść po ścieżkach niczym Iguain śpiewać
Choć robisz coś co tłumy rzucą w kąt dziś
Wierzysz że w tym świecie poetów potrzeba
Ta zostało nas kilku znających metafor piękno
Jak Bisz Duże Pe Emil blef mes czy Eldo
Większość ta mam wdychać ich szesnastki
Przez ten polski rap dawno dostałem astmy
Ja zbyt ambitny syf radia konsumujesz
Wytrzyj ślinę z pyska zapnij na smycz cenzurę
Myśl to kurwa nie boli w świecie durni
Tylko respirator mówi „ten świat jest sztuczny"
Póki czuję puls wykrzyczę to co myślę
I urwę ci łeb gdy ruszysz mą ambicję
Widzę biel nie ścian lecz niezapisanych kartek
Biorę pióro ożywiam rzeczy martwe
Niech lecą pod niebo opowiedzą bogom
Że choć ludzi jest multum ja żyję sam ze sobą
Pisałem piszę nigdy nie skończę pisać
Póki nie trafię w ciszy na pogrzeb własnego życia